piątek, 15 czerwca 2012

Jak już się starzeć, to tylko....

....z godnością - nasuwa się samo. Ale nie mam tu wcale na myśli obrazu siwiutkich staruszków siedzących w ciepłych kapciach w ulubionym fotelu z gazetą czy robótką w ręce. Przeciwnie, to fantastyczne, że dziś po odchowaniu dzieci wiele osób "zaczyna nowe życie" realizując swoje wcześniejsze marzenia - podróżując, malując, zaczynając uczyć się jeździć na nartach, rowerze, opanowując nowe języki, czy choćby komputer. Pomysłów na aktywność w wieku X+ może być mnóstwo.
Ja jednak, mówiąc o tej godności, mam na myśli znajomą Panią Mecenas. Nie, nie, bynajmniej nie jest to "dzidzia - piernik". Ktos przypadkowy, spojrzawszy na nią, zobaczy atrakcyjną kobietę około pięćdziesiątki. Myślę, że nawet nie jest zbyt ładna, ale dobrze dobrany makijaż, kolor włosów i fryzura (peruka?) sprawiają, że wygląda bardzo korzystnie. Pytanie tylko, czy kładzie się tak do łóżka? Pani bowiem ma lat nie 50, a 66 i obsesyjnie pracuje jeśli już nie nad odmłodzeniem, to przynajmniej nad zachowaniem status quo. Niewiele osób wie, jakim odbywa się to kosztem, a już na pewno nie jej towarzysz życia. Więc chyba w domu musi też grać do końca?
Na pewno na te koszty (i nie myślę bynajmniej o sferze materialnej) składają się implanty zębowe, regularne wstrzyknięcia kolagenu, czy innego świństwa. Może operacja plastyczna parę lat temu, bo nagle po pewnej nieobecności zaczęła lepiej, "inaczej" wyglądać. Do tego stała kontrola wagi, nie tylko banalnym błonnikiem, czy chromem, ale także lekami służącymi do leczenia tarczycy, cukrzycy, czy odwadniającymi. Choć cera jest gładka jak pupa niemowlaka, trzeba dmuchać na zimne - więc profilaktycznie od czasu do czasu silne leki stosowane w ciężkich postaciach trądziku i blizn potrądzikowych. Oczywiście cały czas hormony, bo przecież odmładzają - choć nie powinno się ich brać dłużej niż pięć lat. Przewód pokarmowy już tego wszystkiego nie toleruje, dochodzą więc leki na jelita i na wrzody żołądka.
Najwyższym zaś kosztem tej walki jest strach - że się nie uda, że coś się rozsypie - nie wiem, może przed utratą partnera, który chyba jest młodszy i przed którym tyle się ukrywa? Strach, który powoduje, że trzeba brać uspokajacze i antydepresanty, żeby normalnie funkcjonować...Czasem się zastanawiam, czy to jeszcze kobieta, czy już tylko fantom, napędzany chemią?
Nie wierzę w zapewnienia niektórych starszych aktorek, że nic nie robią ze swoją urodą, po prostu "tak mają". Żeby dobrze wyglądać, mając więcej niż -naście lat, trzeba o siebie dbać. Nie wierzę też w zapewnienia, że starość jest taka fajna. Nie jest. Nagle któregoś dnia odkrywamy, że nie widzimy i nie słyszymy już tak, jak kiedyś, coś nas strzyka, a nasze ciało zaczyna stawiać nam ograniczenia, które musimy pokonywać, by zachować jaką taką sprawność. Nie zgadzam się też z tymi, którzy mówią, że nie chcieliby się cofnąć do lat młodości, bo to okres największego cierpienia. Ja bym chciała. Młodość i związane z nią emocje są jedyne i niepowtarzalne. Tylko wtedy potrafi się tak kochać i tak rozpaczać. To prawda, że dziś ze spokojem przyjmujemy sytuacje, które kiedyś wywoływały skrajne uczucia. To właśnie niektórzy najbardziej cenią w wieku dojrzałym. A jednak czasem tęskno do tych "szalonych, wspaniałych lat".


Więc zaszalejmy czasem, byle z odrobiną godności!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz