środa, 10 kwietnia 2013

Jak przeżyć święta bez hiacyntów, baranka i trutnia?

- Wszystko przez to, że nie było tych różowych hiacyntów - Anka próbuje jeszcze połykać łzy - Od tego się wszystko zaczęło.Chciałam same różowe, albo chociaż z białymi, czy jasnoniebieskimi... Mam taki duży, okrągły koszyk, byłaby kolorowa, a do tego pachnąca dekoracja. Ale mieli tylko takie ciemnogranatowe, ponure, to nie wzięłam. Kupiłam zamiast tego miniaturowe żonkile, a one tak szybko zasychają - no, może nie podlałam ich na czas - ale i tak są zbyt mało okazałe. I Tomek nawet nie wyjął naszych świątecznych baranków, a przecież zawsze tak się cieszył, jak je rozstawiał.....
- Zaraz, powoli, bo nic nie rozumiem! Tomek nie wyjął baranków, bo nie kupiłaś różowych hiacyntów?
- Nie, nie dlatego. Ale od początku wszystko było nie tak, a on już musiał wiedzieć, że zaraz wyjedzie, dlatego wcale się tymi ozdobami nie interesował.
- To Tomek wyjechał?
- Radziłaś mi, wygoń tego trutnia, a tymczasem on sam nas opuścił - Anka rozpłakała się już na dobre.
- Naprawdę odszedł od ciebie? - nie mogę uwierzyć.
- No nie - niechętnie przyznaje Anka - tak całkiem nie odszedł, pojechał do jakiegoś dzikiego kraju robić interesy z mafią. Ale on już nie wróci, bo tam go w końcu na pewno zakopią!
- Zakopią? O czym ty mówisz, opamiętaj się dziewczyno!
- Mój zięć tak mówił, on ich wszystkich dobrze zna i ostrzegał Tomka, żeby im nie wierzył, bo oni najpierw z kaźdym piją, a potem w łeb i do piachu. Ale Tomek nikogo nie chciał słuchać, tak się uparł na ten wyjazd. Ja się też pierwszy raz postawiłam, powiedziałam, że widać się nie nadaje do biznesów, skoro żaden mu nie wyszedł, więc czas się wreszcie opamiętać i znaleźć sobie jakąś uczciwą pracę.
- i co on na to?
- Ach, wiesz, jaki on jest! Do normalnej roboty to on się nie nadaje, tylko: załatwić, zorganizować, pojechać - wtedy jest w swoim żywiole. Musiał już dawno nabić sobie głowę tym wyjazdem, przebąkiwał nawet nieraz, ale bardziej na zasadzie sondażu, co ja o tym myślę. A ja cały czas mówiłam, że to głupi pomysł, interesu z tego nie będzie i żeby wreszcie przestał się wodzić za nos tym ludziom. To szykował wszystko po cichu i nagle w świąteczny poniedziałek - szast, prast - zaraz wyjeżdżam. I tyle było świątecznej atmosfery! - znowu zalała się łzami
- Naprawdę wam to zrobił, wyjechał w same święta? - teraz i ja zaczynam być oburzona
- Mówię ci, że musiał szykować się wcześniej - mówi przez łzy - Teraz jak o tym myślę, to uświadamiam sobie, że Tomek był przed świętami wyjątkowo zgodny. Nawet nie marudził, że każę mu wytrzepać dywan, przykładał się do wszystkiego, co poleciłam mu zrobić, a zawsze się migał. I naprawił te wszystkie krany i gniazdka, które od miesięcy prosiły się naprawy!
- I po co to wszystko? - pyta po chwili z goryczą - to mycie okien, gotowanie, pieczenie, zakupy jak dla pułku wojska?
- Przestań - protestuję - przecież nie robiłaś tego tylko dla niego, masz dzieci, przyjechała wnuczka...
- A gdzie tam! Teraz dopiero się okazało, jak bardzo dla niego! Jak wyjechał, miałam ochotę wyrzucić to całe jedzenie do śmietnika. Nikt tak jak Tomek nie lubi dobrze zjeść. Tak mnie to wkurzało, że wciąż tyje, nie może się powstrzymać od jedzenia i wciąż gotowałam jego ulubione smakołyki,,, A teraz? Nie umiem nawet posiekać sałatki na dwie osoby, ciągle wychodzi mi pełna miska. Chyba naprawdę zacznę wyrzucać jedzenie. - łzy płyną jej nieprzerwanie po policzkach - Wiesz, jak wyjechał, zaraz pochowałam te wszystkie świąteczne pisanki, nie mogłam na nie patrzeć, już nigdy chyba nie będę się cieszyć ze świąt. .. A najgorzej to było z ręcznikiem - dodaje po chwili bez sensu - dopiero w sobotę wyjęłam mu czysty ręcznik. Zaledwie na dwa dni - rozżala się - i po co? Dobrze, że chociaż pościeli nie zdążyłam zmienić!
....Jak ja sobie teraz poradzę? - dodaje po chwili bezradnie
Ja też myślę, że to bez sensu - to co Anka mówi. Przecież pościel, czy firanki zmienia się i tak. Dla siebie by tego nie zrobiła? Ale nie mówię jej tego, bo widzę, w jak strasznym jest stanie. Zamiast tego pocieszam niezgrabnie
- Oczywiście, że sobie poradzisz! Przecież dawniej Tomka nie bywało nawet po pół roku, a ty doskonale sobie radziłaś i to z malutkimi dziećmi i pracą!
- Wtedy to co innego! Miałam samochód i do tego jeszcze mieszkałam w centrum. Dookoła znajomi, rodzina, wszyscy pomagali...Teraz do znajomych bez samochodu nie dojadę, wszyscy powyprowadzali się na przedmieścia. Córka cały dzień na uczelni, a ja siedzę sama jak palec... A kto mnie zawiezie na tradycyjną majówkę? Kto przywiezie 5kg piasku z Lidla dla kota?
- Nie przesadzaj - protestuję - i tak cały czas siedziałaś sama, pora to zmienić. Ze znajomymi możesz umawiać się na mieście, a na majówkę też na pewno cię zabiorą i piasek z Lidla chętnie przywiozą. Zresztą piasek akurat możesz kupić wszędzie, a nawet zamówić przez internet z dostawą do domu.
- Tomek zawsze kupował worki na śmieci i kostki zapachowe do toalety - Anka nie daje za wygraną - sam o tym pamiętał, ja w ogóle o tym nie myślałam. I pościel przewlekał, i wieszał duże pranie w suszarni - tylko potem nie mogłam się doprosić, żeby przyniósł z powrotem...Teraz wszystko będzie na mojej głowie!
Chce mi się śmiać. 1% spośród wszystkich czynności domowych łaskawie wykonywał Tomek, a Anka martwi się, jak ona sobie teraz poradzi. Ale zdaję sobie sprawę, że każde małżeństwo ma takie swoje drobiazgi, którymi zajmuje się tylko jedna strona. A druga na codzień nawet sobie tego nie uświadamia. Przypominam sobie ciotkę, osobę wykształconą, zajmującą się całym domem, bo mąż był głównie od zarabiania pieniędzy i dopieszczania domowników, jak martwiła się po jego śmierci, że nie potrafi opłacić rachunków. Bo on to zawsze robił, a ona nawet nie wie, jakie te rachunki i ile ich jest...
Wtedy zrozumiałam, że nieważne - śmierć, rozwód, czy inny powód odejścia - każdy brak boli tak samo.
Żal mi Anki, bo widzę, jak bardzo cierpi, choć czas pokaże, czy ta zmiana nie wpłynie korzystnie na jej życie. Może tak było trzeba, żeby wreszcie się obudziła?

1 komentarz:

  1. Podczytuję i chętnie zaglądam do Ciebie ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń