czwartek, 21 marca 2013

Nie kopać leżącego?

                                          
                                                              
- Wyrzuć wreszcie tego trutnia! - tłumaczę kolejny raz Ance - w twoim życiu tak naprawdę nic na gorsze się nie zmieni, a będziesz spokojniejsza i twoja sytuacja stanie się jasna.
Ten truteń to mąż Anki. Tomek jest typem wiecznego chłopca, co było może i rozczulające trochę po ślubie, ale u prawie sześćdziesięcioletniego chłopa dawno już bawić przestało. Kiedy Anka sama boryka się z utrzymaniem domu, sprzątaniem, zakupami itp., Tomek dobrze się bawi. Bo praca jest dla Tomka źródłem nieustającej przyjemności. Wyjeżdża, prowadzi rozmowy z potencjalnymi klientami, przy okazji coś zwiedzi, ktoś zaprosi go na dobry obiad, ktoś inny do parku rozrywki... Ance nie daje żadnych pieniędzy na życie, ale przecież nie dlatego, że nie chce - no po prostu nie ma. Gdyby miał, na pewno by dał. Ale jeszcze zrobi ten interes życia, wtedy im wszystkim nawet ptasiego mleka nie zabraknie!
Interes życia Tomek próbuje zrobić już od wielu lat. Kiedyś pracował w państwowej firmie, ale nie bardzo umiał się dogadać ze zwierzchnikami. Potem było kilka lat na etacie w korporacjach, ale tam także rządziły same głupki bez wyobraźni, nie umiejące myśleć perspektywicznie i docenić kreatywności swojego pracownika. Gdyby tylko go posłuchali i chcieli wdrożyć jego pomysły, to ho, ho! Ale nie chcieli. Wtedy odszedł budować własne biznesy. Tym razem ciągle coś staje na drodze jego sukcesu. A to nieuczciwi wspólnicy, a to mało elastyczni urzędnicy i przepisy, to znów głupi klienci, którzy nie potrafią docenić fantastycznych produktów, które Tomek oferuje. Kolejne firmy padają, a Tomek zakłada następne, bo przecież ten sukces kiedyś w końcu musi przyjść.
W międzyczasie Anka przejęła na siebie opłacanie wszystkich rachunków, bo pieniądze Tomka nigdy nie wpływały terminowo i zaczęły się tworzyć spore zaległości. W zamian za to Tomek zobowiązał się finansować codzienne zakupy, jako że łatwiej mu było dysponować mniejszymi sumami na bieżąco. Niestety, coraz częściej Anka bywała zaskakiwana przy kasie koniecznością uregulowania należności.
- Teraz nie mam, ale później ci oddam, kochanie...
Dziś Anka znalazła się już pod ścianą. Drobne oszczędności, które kiedyś udało jej się zrobić, dawno stopniały. Ceny rosną, jej pensja nie, bo w tej branży też jest kryzys. Po opłaceniu wszystkich rachunków zostaje jej najwyżej na podstawowe produkty żywnościowe, także coraz bardziej ograniczane. O ciuchach, przyjemnościach typu kino, czy basen, dawno zapomniała. Przestała chodzić do dentysty, czasem tylko pozwala sobie na fryzjera. Dobrze, że córka studentka pracuje dorywczo, ma przynajmniej na swoje kosmetyki, czy jakiś ciuch. Tomek dziwnym trafem też ma na swoje spodnie, czy buty, kiedy już z niego spadają. Albo na dziesiątą koszulę, bo jest wyjątkowo ładna i do tego śmiesznie tania - tylko 20 zł. W zeszłym roku kupił gdzieś w Polsce super kurtkę i zostawił do skrócenia rękawów. Do dziś jej nie odebrał, jakoś mu nie po drodze. Kiedy ostatnio spodobała mu się piżama z Garfieldem za, bagatela - 100zł (ale widziałaś, jaki to świetny materiał, ja bym latem w tym chodził), Anka nie wytrzymała.
- Nie mam nawet za co zrobić świąt - płacze mi w mankiet. Bo jestem chyba jedyną osobą, która wie o ich kłopotach. Ania ukrywa prawdę przed dziećmi i mamą. Wyprawia huczne święta, żeby nikt się nawet nie domyślił, jaka jest jej sytuacja, bo się tego wstydzi. Tylko jeszcze teść wie o wszystkim, bo jak Anka przypuszcza, Tomek nieraz już prosił ojca o pożyczkę. On także uważa, że powinna wystawić walizki męża za drzwi. Ale Ania nie jest o tym przekonana.
- Przecież Tomek się stara - mówi - nie jego wina, że się nie udaje.
- Nie żartuj - protestuję - on żyje tak, jak mu wygodnie i wcale nie ma ochoty tego zmieniać. Czego ty się boisz? Finansowo ci się nie pogorszy, i tak sama ciągniesz to wszystko. Potrzebny ci facet, który tylko leży na kanapie przed telewizorem i w niczym ci nie pomaga?
- Ludzie mają lepsze i gorsze momenty w życiu. Jak można kogoś skreślić tylko dlatego, że akurat mu nie idzie? Przecież nie kopie się leżącego! Zresztą, był czas, kiedy to Tomek utrzymywał rodzinę, a ja siedziałam w domu z dziećmi. Teraz się wyrównało.
- Jakie wyrównało? Czy ty się słyszysz? Ty nie siedziałaś z dziećmi, tylko się nimi zajmowałaś. Gdyby to robił kto inny, trzeba by mu było zapłacić....
 
Ale próżne moje gadanie, Anka jest lojalna do bólu. I delikatna - jeszcze się martwi, że mogłaby Tomkowi sprawić przykrość, prosząc go o pieniądze. Przecież wiadomo, jak  bardzo mężczyźni przeżywają, nie mogąc utrzymać rodziny. Ostatnio wymyśliła więc sposób, by poradzić sobie z finansami - po prostu musi sobie znaleźć dodatkową pracę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz