Ta wiadomość, choć przyszła dość nieoczekiwanie, nie wywołała we mnie burzy emocji. Nie należę bowiem ani do tych pań, które reagują alergicznie na samo słowo babcia, bojąc się, że je to gwałtownie postarzy. Ani też do tego grona, które od lat z utęsknieniem wygląda wnuka, zatruwając życie wszystkim wokół. Mam taką koleżankę, która ustawia młodym życie od początku, poczynając od organizacji ślubu, poprzez rady, gdzie mieszkać (w Polsce, a nie w Anglii, chociaż tam mieli dobrą pracę pozwalającą im godnie żyć, a tu nie mają nic), jakiej pracy szukać. Teraz wg. niej czas na dziecko, bo lata lecą, nie ważne, że zarabiają tylko na przysłowiowe waciki. Na pewno nie jest łatwo mieć dzisiaj dziecko - jeśli się ma dobrą pracę, chce się ją utrzymać, awansować, wyrobić sobie jakąś pozycję. Jeśli się nie ma - trudno utrzymać powiększoną rodzinę. Stąd wiek, w którym kobieta rodzi pierwsze dziecko, ciągle się przesuwa. Wiem, że jest granica, poza którą już nie ma odwrotu, ale 29-30 lat to jeszcze nie alarm.
Drażnią mnie też propagandowe hasła o potrzebie rodzenia dzieci, żeby miał kto pracować na nasze emerytury. Zawsze mówię, że na swoją emeryturę jestem w stanie zarobić i wolałabym, żeby moje dzieci zarabiały na swoją. Ziemi grozi przeludnienie i całkiem niewykluczone, że żyłoby nam się lepiej, gdyby było nas mniej. A już na pewno nie wszyscy powinni mieć dzieci. Zapytałam ostatnio inną koleżankę, dlaczego właściwie chciałaby, żeby jej dzieci miały dzieci.
- Bo będą miały opiekę na starość - usłyszałam na początek (razem z tym tekstem o emeryturze). To demagogia. Dziś coraz częściej dzieci mieszkają zbyt daleko od nas, a jeśli blisko, to coraz częściej nie mają dla nas czasu. A następne pokolenia będą jeszcze inne, jako że czas coraz szybciej pędzi naprzód. Wygląda na to, że sami musimy zadbać o siebie.
- Bo będą miały cel w życiu, łatwiej jest żyć dla kogoś. To znów stereotyp. Cele w życiu mogą być różne, nie zawsze mieszczą się w nich dzieci. A i żyć niektórym łatwiej w pojedynkę, albo nawet we dwójkę, ale bez dzieci.
Czemu więc chcemy, by nasze dzieci mialy dzieci?
Ja się cieszę, bo moja córka tego chce; gdyby nie chciała, szanowałabym jej decyzję. I tylko gdzieś w podświadomości kołacze się niepokój, jak sobie dadzą radę. I finansowo, bo dopiero rozkręcają interes, i organizacyjnie, bo rodziny daleko, bez szans na pomoc z doskoku.
A póki co, najbardziej chyba przeżywa przyszły dziadek!
zdjęcie ze strony http://pixers.pl/obrazy-i-plakaty/
Gratuluje!!!
OdpowiedzUsuńBycie babcia jest bardzo fajne:)
A na samo babciowanie i potrzebe rodzenia dzieci, tudziez ustawianie mlodym zycia mam dokladnie takie same poglady jak Ty.
Gratulacje i pozdrowienia
OdpowiedzUsuń