Ponieważ słońce ostatnio pięknie świeci (choć niestety nie grzeje), a autostrada znacznie przybliżyła nam fragment Polski, wybraliśmy się na weekend do Torunia. Jakie Toruń ma zabytki, każdy wie, a kto nie widział, może otworzyć pierwszą z brzegu stronę o tym mieście. My postanowiliśmy spojrzeć na Toruń nieco inaczej. Przede wszystkim próbowaliśmy poznać tajniki pieczenia słynnego toruńskiego specjału.
Warsztat pracy, gdzie mieliśmy terminować, już na nas czekał:
Po zapoznaniu się z recepturą, która jest tajna i przysięgaliśmy jej nie zdradzić, więc o tym sza, trzeba było przesiać mąkę i dodac pozostałe składniki:
Potem można je wymieszać:
Gotowe ciasto, które leżakowało w piwnicy, jak nas tam nie było, można już zagnieść i wywałkować:
Potem odciska się drewnianą foremką upatrzony kształt i już zaraz na blaszce powędrują do pieca:
A oto nasze własne dzieła po upieczeniu:
O tym, co jeszcze "dzieci widziały na spacerze" - następnym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz